niedziela, 1 października 2017

Dzień 3. Walka z Zaburzeniami odzywiania.


Umówmy się że jak będzie "czysto" i nudno to nie będą codziennie pisała.

A więc powinnam od wczoraj być gdzie indziej, wczoraj było mi smutno, ale cały dzień spędziłam ze znajomymi i przyjaciółką, byłam za zakupach, lubię robić zakupy jak jest mi smutno. Dzięki temu przetrwałam, byłam oczywiście na siłownie, dzień w 100% wegański no i nie miałam napadów, jestem z siebie dumna.

Dziś nie wiem jakim cudem już jest 19, przecież nie dawno wstałam, rano wygrzebałam się z łóżka i nie było mnie pół dnia, postanowiłam nie siedzieć w domu, bo to dołujące... dalej nie mogę się pogodzić że dziś powinnam robić piękne zdjęcia i jeść pyszne jedzenie w innym Państwie.

No ale cóż nie zmienię tego co się stało, dzień spędziłam sama, ale nie jest źle, lubię być sama, zawsze lubiłam, kocham czytać książki... to zawsze mnie odrywa od myślenia. Dziś nie chce mi się iść na siłownię ale poćwiczę zaraz w domu, mam kilka swoich ulubionych zestawów z youtuba.
Plus tego jest taki że mam nowe dresy i koszulkę na siłownie.

Jest Październik, kocham jesień i kolory pomarańczowe które mnie w okół otaczają. Kupiłam wczoraj dynie, więc będę jeść dynie, może nawet przygotuję jakiś przepis, kto wie... nadal mam wolno, więc coś upichcę. Chyba mi się marzy jakaś wegańska babka z dynią i pomarańczą. Będzie pysznie.




Piosenka na dziś! :) Ten tekst jest tak głupi że aż piękny.


Podsumowując.
Kolejny dzień czysty, bez napadów, bez żarcia, bez wymiotów... mimo że gdzieś tam w środku czuję jak ktoś by mi wbił sztylet w serce i im się bawił... Ludzie lubią ranić, jestem osobą uśmiechniętą, chowam emocje za " maską " i dobrze mi to wychodzi.

Lisica

2 komentarze:

  1. Po prostu jesień jest porą roku, która ma swój urok.
    Dynię lubię i bym chętnie zjadła.
    Powodzenia!
    Pozdrawiam poniedziałkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak tylko zobaczyłam nowy wpis przyleciałam do ciebie z wielką ciekawością co słychać bo faktycznie wieki cię nie było. strasznie mi przykro z powodu wyjazdu! nie bede nawet próbować cię pocieszyć. Sama lecę za tydzień na kilka dni w piękne miejsce i nie wyobrażam sobie co by było gdyby nagle plany legły w gruzach...ale mam nadzieję, zę mimo wszystko urodziny były/będą udane.
    3maj się cieplutko, czekam na kolejne notki i przybijam piątkę walecznej wegance:)

    OdpowiedzUsuń